Polscy fani twórczości Jeffrey’a Forda w końcu doczekali się kolejnego wydawnictwa w naszym kraju. Po niezwykle popularnym, cyklu o „Dobrze skonstruowanym mieście” przyszedł czas na „Asystentkę pisarza fantasy. Portret pani Charbuque”. Książka ta jest swoistą hybrydą gatunkową – w obrębie tomu znajduje się bowiem, zarówno powieść, jak i zbiór opowiadań. To, co bez wątpienia urzeka czytelnika obcującego z twórczością Forda jest jednoznacznie najbardziej znamienną cechą jego twórczości. Mowa tu oczywiście o wprost nieopisanej wyobraźni autora. Wszystkie wydane dotychczas utwory cechują się bardzo oryginalnymi konceptami, zaskakującymi rozwinięciami akcji oraz niezwykle ciekawymi sylwetkami bohaterów. Tak jest również w przypadku „Asystentki…”.
Rozrzut tematyczny mamy tu wręcz ogromny – opowiadania dotyczą m.in. problematyki religijnej, kryzysu twórczego artysty czy równoległości światów rodem z klasyki science-fiction. Wszystkie teksty reprezentują bardzo wysoki poziom artystyczny, przez co trudno jest wyłonić ewidentnego faworyta. Pomimo różnorodności tematycznej utworów, nie można oprzeć się wrażeniu, że stanowią one w pewien sposób zamkniętą całość. Bez wątpienia próżno tu szukać najsłabszego ogniwa.
Zabiegiem dość oryginalnym, choć nie wiem czy z punktu widzenia twórcy – właściwym, jest opatrzenie każdego tekstu odautorskim komentarzem, w którym tłumaczy okoliczności powstania utworu, bądź cel, dla którego dany tekst powstał. Nie jestem pewien, czy taki zabieg jest do końca słuszny, ponieważ autor świadomie pozbawia czytelnika pewnej dowolności interpretacji utworu, poprzez wyraźne wskazanie własnej drogi interpretacyjnej. A przecież nie od dziś wiadomo, że ile odczytań – tyle zrozumień tekstu, a autor powinien być ostatnią osobą, która przybliża czytelnikowi znaczenie danego tekstu,
Niemniej jednak, wszystkie utwory zawarte w tym tomie czyta się niezwykle przyjemnie i z pewnością mogę polecić to wydawnictwo wszystkim fanom fantastyki.