Warcraft (w Polsce Warcaft: Początek) to film reżyserii Duncana Jones’a, który wszedł do kin w 2016 roku. Jest to film opary na grze z serii o tym samym tytule. Wielu fanów gry czekało długo na ekranizację tej niezwykle popularnej gry. Czy warto było czekać? Czy film spełnił wyobrażenia o tym jak mogłaby wyglądać godna ekranizacja gry? Zapraszamy do naszej recenzji.
Wielu fanów serii Warcraft może czuć się zadowolonych, ale również wielu może czuć lekki niesmak po obejrzeniu filmu. Włożono wiele wysiłku w materializację elementów z gry na ekrany kin. Postaci, architektura, efekty wizualne są na wysokim poziomie. Reżyser bardzo mocno chciał upodobnić film do gry, co wielu osobom nie przypadło do gust. Ekranizacja gier nigdy nie była prosta. Im bardziej reżyser stara się odzwierciedlić to co jest na ekranach monitorów w salach kinowych, tym większa (zwykle) jest porażka. Film wyróżnia się na pewno spośród innych z tego samego gatunku, gdzie przeważają superbohaterowie. Mamy tutaj powrót do prostoty, prostoty która kiedyś była wszechobecna w kinie, a której teraz można szukać ze świecą. Prosta fabuła, ukazująca walkę dwóch przeciwstawnych sił, jest mocną stroną tego filmu. Dwie rasy walczące ze sobą zostały przedstawione w sposób, który ujawnia wiele podobieństw między innymi. Po obu stronach konfliktu – orków oraz ludzi – mamy honorowych wojowników, ojców, matki, dzieci, rodziny. Zagrożenie inwazją wisi na włosku, a tylko współpraca głównych bohaterów (po obu stronach barykady) może zapobiec przerażającej wojnie. Prosta fabuła nie jest podszyta sztucznym humorem czy pobudkami ideologicznymi typu: równość, demokracja czy uprzedzenia rasowe.
Genialną robotę wykonano jeżeli chodzi o wizualizację nie tylko głównych bohaterów, ale również samych orków – każdy różni się od każdego, nie ma takich samych postaci, powielonych programem komputerowym. Bronie i zbroje wyglądają nieziemsko, a oprawa graficzna jest godna zobaczenia. Trzeba jednak pamiętać, iż w filmach, w których większą rolę odegrały komputery niż sami aktorzy, brakuje zawsze tego czegoś. Mi osobiście nie pasował Travis Fimmel (Ragnar z Wikingów), który gra tutaj jedną z wiodących ról. Ten aktor niestety kojarzy mi się tylko z jedną postacią i niezmiernie trudno będzie by ludzie nie zaszufladkowali go do jednego tylko typu bohatera. Pozostała obsada aktorów w mojej opinii), gra drugie skrzypce. Gra aktorska jest dosyć drętwa i nie wzbogaca filmu, jedynie jest.
Sam film nie zarobił ogromnych pieniędzy w Ameryce (około 45 mln dolarów) jednak już poza granicami tak bo ponad 370 mln. Takie liczby mówią jedno. Należy spodziewać się kolejnej części. Mimo, iż film ma tak samo wielu przeciwników co zwolenników to należy stwierdzić jedno. Wielu ludziom ten tym ekranizacji gry się spodobał i nie można temu zaprzeczyć. Pozostaje jedynie pytanie czy jest to zasługa reżysera czy popularności gry?
Warcraft
Lipiec 31, 2017 by Rozalia
Kategoria: Film
Brak komentarzy »
Jeszcze nie skomentowano.